19802agula
Zaawansowany u¿ytkownik
Reputacja +0/-0
Offline
Wiadomo¶ci: 30
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #3 : Listopad 16, 2008, 12:14:54 » |
|
Szaro¶æ Donalda Tuska
Premier daje do zrozumienia, ¿e porusza siê w obiektywnie istniej±cych „korytarzach mo¿liwo¶ci”. Zap³aci jednak cenê za wypuszczenie z butelki d¿ina politycznej wojny na ¶mieræ i ¿ycie z prezydentem
Rok temu, w wyborczy wieczór, Polacy us³yszeli z ust lidera PO, ¿e mi³o¶æ jest najwazniejsza
Rok temu Donald Tusk zosta³ premierem. Jak zmieni³ siê w ci±gu tego roku? Przyjrzyjmy siê kolejnym wcieleniom lidera PO z mijaj±cego roku.
Pierwsze wziê³o swoj± nazwê od pamiêtnych s³ów wypowiedzianych w noc wyborczego zwyciêstwa: „W ¿yciu tak naprawdê nie jest najwa¿niejsza w³adza, tylko mi³o¶æ”. Tusk przypomina³ wtedy o „obowi±zku pojednania” i chwali³ Polaków, ¿e wybrali budowanie bez konfliktów, bez agresji, w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Nied³ugo potem w exposé sejmowym nowy premier k³ad³ nacisk na zaufanie jako podstawow± zasadê dzia³ania swojego gabinetu.
Dzi¶ po roku politycznej wojny te s³owa mo¿na przyj±æ jedynie ze smutnym u¶miechem. Z kreowania ataków na politycznych przeciwników stworzono w Platformie specjalny przemys³. Tacy politycy jak Janusz Palikot stali siê etatowymi prowokatorami przekraczaj±cymi kolejne granice w zniewa¿aniu politycznych rywali. Dzi¶ ju¿ nikt nie pyta o jakiekolwiek sankcje partyjne wobec Palikota. Wszyscy zrozumieli, ¿e rzekomy Stañczyk z Lublina wykonuje po prostu swoje obowi±zki w machinie propagandowej PO.
Co wiêcej, politycy Platformy deklaruj±, ¿e Tusk siê tylko broni, ¿e Platforma zmuszona jest u¿ywaæ mocnego jêzyka z powodu zakusów prezydenta czy fraz Jaros³awa Kaczyñskiego o PO jako sile dezintegruj±cej Polskê. Gdy rok temu Polacy s³yszeli deklaracjê, ¿e mi³o¶æ jest najwa¿niejsza, mogli wierzyæ, ¿e nast±pi³ koniec odreagowywania przez Tuska szoku po podwójnej klêsce z 2005 roku, ¿e rozbuchany konflikt tzw. obozu IV RP z opozycj± i liberaln± inteligencj± ma szanse powróciæ do cywilizowanych norm. Z perspektywy roku widaæ, ¿e ta spirala nienawi¶ci rozwija siê nadal, a Tusk nie mo¿e byæ ju¿ uwa¿any za cz³owieka, który nie autoryzuje kolejnych planów medialnych zaczepek czy politycznych afrontów. Problem w tym, ¿e lider PO sam zaczyna traciæ miarê w przekraczaniu kolejnych granic dobrych politycznych obyczajów, gdy¿ wie, ¿e wiêkszo¶æ mediów staje zazwyczaj po jego stronie. W rezultacie nie ma komu poskramiaæ spin doktorów PO.
Czy PiS w ci±gu ostatniego roku nie odpowiada³ piêknym za nadobne? Oczywi¶cie tak, ale tym razem w odró¿nieniu od rz±dów Jaros³awa Kaczyñskiego inicjatywa znalaz³a siê po stronie Platformy. Ci, którzy my¶leli, ¿e Tusk zaci¶nie zêby i jako¶ przetrzyma lata wspó³rz±dzenia z Lechem Kaczyñskim, nie docenili niedobrego uroku korzystania z konfliktu jako elementu zdobywania punktów w oczach opinii publicznej. A kapita³ nienawi¶ci ma to do siebie, ¿e odk³ada siê jak zabójczy cholesterol. Na d³ugie lata zatruje relacje w obozie prawicy, czym nie martwi siê ani obóz komentatorów liberalnych, ani lewica czekaj±ca na powrót do dawnej ¶wietno¶ci.
Zwraca uwagê ideologizowanie w szeregach PO konfliktu z przebrzyd³ymi „Kaczorami”. Stefan Niesio³owski g³osi, ¿e walka o wyeliminowanie PiS jako partii mog±cej mieæ istotny wp³yw na kszta³towanie losów Polski le¿y w najg³êbszym interesie narodu i pañstwa polskiego. To ju¿ nie rywalizacja, to manichejska walka o starcie rywali z powierzchni ziemi. Tak jak wojny wy³aniaj± ludzi, którzy nie umiej± ¿yæ bez zabijania, tak w dzisiejszej polityce wskazaæ mo¿na pos³ów, dla których konflikt z PiS wydaje siê byæ jedyn± racj± bycia. Brutalizacja jêzyka naznacza tak¿e takich sojuszników PO jak Lech Wa³êsa, któremu bez ¿adnego trudu przychodzi zachêcaæ Tuska, by si³± wyrzuci³ protestuj±cych zwi±zkowców z biura poselskiego obecnego premiera.
Brutalno¶æ przenika tak¿e do sfery dzia³añ. W Sejmie marsza³ek Bronis³aw Komorowski dawno porzuci³ rolê arbitra stoj±cego ponad partyjnymi sporami. Na odwrót, jest zawsze pierwszy do wzywania, by wszcz±æ jakie¶ ¶ledztwo wobec opozycji czy te¿ kogo¶ z opozycji surowo ukaraæ. W sejmowych komisjach bez wiêkszych ceregieli odbiera siê g³os opozycyjnym pos³om. Dyskusja zanika, zwyciê¿a zasada „kto kogo”.
Sam Donald Tusk zrêcznie unika bezpo¶redniego udzia³u w tych niezliczonych konfrontacjach na ¶mieræ i ¿ycie z PiS. Trzeba by³o hiperskandalu w postaci chuligañskiego odmówienia prezydentowi RP samolotu, aby presti¿ samego premiera ucierpia³ w oczach opinii publicznej.
A du¿a czê¶æ mediów, która tak oburza³a siê brutalno¶ci± z lat 2005 – 2007, dzi¶ bagatelizuje wojenki PO. Na ³amach „Dziennika” Marcin Król chwali Tuska za wprowadzenie do ¿ycia publicznego „wzglêdnego spokoju”. Grzegorz Miecugow cieszy siê na tych samych ³amach, ¿e „nikt nie mówi mi, czy stojê tam, gdzie sta³a »Solidarno¶æ«, czy tam, gdzie sta³o ZOMO”. Obaj panowie czuj± spokój, bo akurat nikt ich w ostatnim roku nie atakowa³, wiêc uwa¿aj±, ¿e ¿ycie polityczne nieco ucich³o. Ale ju¿ IPN obrzucano wyzwiskami jako „policjê pamiêci”, Polskie Radio wyzywano od „szczekaczek”. S³awomirowi Cenckiewiczowi – ci sami, co oburzali siê na wyci±ganie Tuskowego „dziadka z Wehrmachtu” – wypominali dziadka z UB.
Ot, powrót do Polski okr±g³osto³owej. Oszo³omów mo¿na waliæ po ³bie, a jednocze¶nie g³osiæ, ¿e panuje spokój. Tak jak za czasów inwigilacji prawicy w latach 90., tak jak przy czystkach w telewizji publicznej w wykonaniu Roberta Kwiatkowskiego i tak jak wobec milczenia okrywaj±cego mimo plotek wizytê Rywina u Michnika. ¦wiêty spokój jak za premierostwa Marka Belki. Ponowna normalizacja, której broni z zatroskan± min± wiecznie zapracowany Donald
|