123456
Zaawansowany u¿ytkownik
Reputacja +0/-0
Offline
Wiadomo¶ci: 38
Zobacz profil
|
|
« Odpowiedz #4 : Lipiec 25, 2010, 13:54:36 » |
|
Wcale nam tu nie ¿al waszego bogactwa 23 lip, 08:12 ¬ród³o: Polska The Times fot. Marian Górlikowski Mówi± po polsku, ale wielu woli, ¿eby nazywaæ ich Sybirakami. Kochaj± tê krainê i nie wyobra¿aj± sobie ¿ycia nad Wis³±.
Na tych drogach konie boj± siê samochodów, a kierowcy boj± siê tych dróg. Konie kul± uszy i zwalaj± ch³opów wraz z wozem do rowu, kierowcy za¶ ca³y czas ws³uchuj± siê, czy z trzaskiem nie pêka resor.
Wzd³u¿ tych dróg stoj±, smutnie wyci±gaj±c szyjê, drewniane ¿urawie, stoj± cha³upki o oknach dotykaj±cych ziemi jak starcy, którym wiek poma³u przymyka powieki. Wzd³u¿ tych dróg siedz± przy wiadrach z kartoflami handluj±cy ludzie, ci±gn± siê drewniane strzechy, bure, kostropate, nieprzyciête jak nieostrzy¿one sztywne czupryny.
Kierowca doskonale zna ca³± trasê, nigdzie tu nie ma dla niego tajemnicy - oto w tym miejscu, gdzie ¶wie¿e kwiaty le¿± przy ma³ym prawos³awnym krzy¿u, zabi³ siê pewien go¶æ, którego motocykl wjecha³ na spaceruj±c± ¶winiê... Fatalne to by³o zdarzenie i ¶winia, kiedy idzie, do dzisiaj jako¶ zarzuca, widaæ krêgos³up ma uszkodzony.
Jedziemy i jedziemy, wokó³ pola, lasy, znów pola. Mijamy wioski - wszystkie takie same i tylko czarne napisy na bia³ych tablicach dowodz±, ¿e jedziemy wci±¿ naprzód, a nie krêcimy siê wko³o.
Ka¿dy kilometr oddala mnie od Irkucka, a zbli¿a do ostatniej polskiej enklawy na Syberii - wsi Wierszyny, gdzie do dzi¶ mieszka oko³o piêciuset naszych rodaków.
Zauwa¿am cz³owieka id±cego wzd³u¿ drogi. Zatrzymujemy siê. Pytam, ile do Wierszyny.
- Ot tam niedaleko - wskazuje rêk±, sk±d przyszed³.
- Wy z Wierszyny? - pytam.
- Nie tylko w go¶ciach by³... - odpowiada cz³owiek, wnikliwie mi siê przypatruj±c. Po chwili dostrzega mój aparat fotograficzny, twarz mu ja¶nieje - ju¿ wie, ¿e rozmawia z jakim¶ korespondentem...
- Mo¿ecie wiele nie zrozumieæ z tego, jak mówi± tam ludzie - u¶miecha siê chytrze. - W tych stronach mówi siê trochê innym jêzykiem. To taka mieszanina rosyjskiego, polskiego i jeszcze jakiego¶ innego polskiego, który tylko oni znaj±, trudno bêdzie siê wam z nimi dogadaæ...
Oni zreszt± sami te¿ ró¿nie mówi±. Czasami na z³o¶æ zwracaj± siê do obcych po polsku, a czasami mówi± po polsku do tych, których lubi±... Na przyk³ad kawaler wybieraj±cy siê w niedzielê do dziewczyny bêdzie mówi³ po polsku, chc±c wydaæ siê jak najbardziej eleganckim i bywa³ym. Tak te¿ z jego polskim go przyjm±. Zreszt± oni tak tu od zawsze mówi± - skwitowa³, po czym uniós³ rêkê w po¿egnalnym ge¶cie i ruszy³ w swoj± stronê.
***
Rosja - Jakuck zim±
Z daleka wie¶ wydaje siê niewielka, ot tylko parê cha³up, ale to tylko z³udzenie, gdy¿ dopiero za zakrêtem zaczyna siê w³a¶ciwa Wierszyna - z prost±, szerok± ulic±.
Ulice rzeczywi¶cie by³y tu kiedy¶ proste i szerokie; w swoim czasie pilnowano bezwzglêdnie, aby cha³upy budowane by³y wzd³u¿ wytyczonej linii. Ale na tym koñczy³ siê ca³y porz±dek; owe nie po wiejsku szerokie ulice rozje¿d¿one by³y ciê¿kimi maszynami i przypomina³y jaki¶ nieziemski pejza¿.
fot. Marian Górlikowski
Ju¿ na pierwszy rzut oka widaæ, ¿e ta polska wie¶ bardzo ró¿ni siê od tych zazwyczaj widywanych na Syberii - jest po prostu inna. Wszêdzie widaæ tu rêkê gospodarza. Wko³o ³ad i porz±dek.
Czasami odnosi siê wra¿enie, ¿e to jaki¶ skansen, a nie syberyjska wioska oddalona tysi±ce kilometrów od Polski. Ró¿nokolorowe schludne domy, ¶wie¿e firanki w oknach, porz±dek w obej¶ciu - nawet psy s± tu jakby bardziej kulturalne, bo nie za g³o¶no ujadaj±...
W centralnym miejscu wsi stoi drewniany ko¶ció³ek, postawiony gdzie¶ na pocz±tku stulecia. Kiedy¶ codziennie odprawiano tu msze, teraz tylko raz na dwa tygodnie, przyje¿d¿a tu z Irkucka ojciec Ignacy Pawlus, salwatorianin.
Wszystko ma tu niewielkie rozmiary, nieproporcjonalnie do ludzkich têsknot i pragnieñ. Ma³e konflikty rozdmuchane do wydarzeñ, ma³e problemy bêd±ce tylko echem spraw dalekiego Irkucka czy nawet Czeremchowa.
Puste s± kolorowe ³aweczki przed domami, m³odzie¿ w³óczy siê w pojedynkê lub przystaje przed sklepem. Co mo¿na tutaj robiæ? M³odzi uciekaj± ze wsi, w której nie widz± perspektyw. Zostali tylko najbardziej wytrwali.
Kiedy¶ doje¿d¿ali do pracy do innych miejscowo¶ci, niektórzy pracowali nawet w odleg³ym Irkucku - ale ju¿ od dawna ta droga uzyskania pracy zosta³a dla nich zamkniêta, bowiem zarówno w Irkucku, jak w innych miejscowo¶ciach borykaj± siê ze swoim bezrobociem. Nawet autobus, który kiedy¶ przyje¿d¿a³ tu codziennie, teraz doje¿d¿a tylko w sobotê.
***
Tanie bilety lotnicze, najlepsze hotele. Rezerwuj z nami podró¿ Razem z nami mo¿esz zaplanowaæ ca³± podró¿ gdziekolwiek, kiedykolwiek chcesz... Szukaj inspiracji, rezerwuj przeloty i hotele. Tylko sprawdzone oferty! Bilety lotnicze. Codziennie ponad 300 niskich cen! Londyn ju¿ od 250 z³ Kopenhaga ju¿ od 225 z³ Nowy Jork ju¿ od 1844 z³ Tanie bilety lotnicze: Rzym 79 z³, Liverpool 21 z³...
Hotele na ¶wiecie. Praga, Rzym, Berlin Rezerwuj online nawet do 50 % taniej! Sprawd¼ promocje. Budapeszt, Drive Inn 3* od 34 z³ Rzym, Jonico 3* od 73 z³ Praga, Fortuna West 3* od 47 z³
Znajd¼ ofertê szyt± na Twoj± miarê w serwisie Podró¿eOnet!
Rosja - Jakuck zim±
Od wieków wielu Polakom Syberia kojarzy³a siê zwykle ze ¶niegiem, bezmiarem tajgi, katorg± i zes³aniem. Dla wielu z nich sta³a siê drug± ojczyzn±, dla której po¶wiêcili swoje najlepsze lata, a czêsto ¿ycie.
Katorga i zsy³ka pozostawia³y niezniszczalne ¶lady w umys³ach i sercach ludzi. Sama my¶l o nich przejmowa³a groz±. £±czono tê grozê z ca³± Syberi±, z jej nazw± i z wszystkim, co jej dotyczy³o. Do dzi¶ martyrologia przes³ania wszystko inne.
Pierwsz± pisan± polsk± relacj± o Syberii by³ rêkopis Adama Kamieñskiego, ¿o³nierza, który w 1657 roku zosta³ wziêty do niewoli i zes³any do Jakucji. Manuskrypt, co¶ w rodzaju pamiêtnika, zosta³ przypadkowo odnaleziony w jednej z poznañskich bibliotek, na pocz±tku XIX wieku.
Kolejny polski zapis, tym razem drukowany, pochodzi³ z XVIII wieku. W 1707 roku dosta³ siê do rosyjskiej niewoli Ludwik Siennicki. Zes³any do Tobolska, a pó¼niej do Jakucka, spêdzi³ na Syberii wiele lat.
Po powrocie do Polski oko³o roku 1722, opisa³ swoje prze¿ycia, które pó¼niej zosta³y opublikowane w Wilnie. Obaj panowie w swych pracach szeroko opisywali ¿ycie i zwyczaje ró¿nych ludów syberyjskich.
Wynika³o to z tego, ¿e by³y to pojedyncze przypadki zsy³ek, a sami zes³ani nie byli brutalnie traktowani, a swe odosobnienie traktowali jako swoist± przymusow± przygodê.
Dopiero tragiczne skutki konfederacji barskiej zapocz±tkowa³y seriê masowych zsy³ek, z których najwiêksz± datuje siê na rok 1863, kiedy to na katorgê zes³ano na Syberiê ponad 20 tysiêcy Polaków.
Na pocz±tku XX wieku rozpoczyna siê dobrowolna emigracja ludno¶ci polskiej z rejonów Ma³opolski i Zag³êbia D±browskiego. To typowi osadnicy, g³ównie ludno¶æ ch³opska.
Warunki na pierwszy rzut oka przedstawia³y siê nie najgorzej. Mo¿na by³o otrzymaæ 15 dziesiêcin ziemi, kwotê 100 rubli bezzwrotnej zapomogi. Fakt, ¿e ma³o kto otrzymywa³ ziemiê nadaj±c± siê natychmiast do uprawy, gdy¿ przewa¿nie by³ to przydzia³ ziemi zalesionej, któr± trzeba by³o najpierw wykarczowaæ.
Polacy z Wierszyny przyznaj±, ¿e tak w³a¶ciwie nie s± typowymi zes³añcami - czê¶æ owszem, za jakie¶ drobne przewinienia zosta³a tu przesiedlona, reszta natomiast, zamiast szukaæ szczê¶cia w Stanach Zjednoczonych, poszuka³a go na Syberii.
Przyjechali tu latem 1910 r. - daleka by³a to droga prowadz±ca tu z Krakowa, Czubrowic, B³êdowa, s³owem z Ma³opolski. Swoj± now± ojczyznê pocz±tkowo nazwali Trubaczejewskij Uczastek, dopiero pó¼niej przemianowano j± na Wierszyno, a¿ wreszcie na Wierszynê.
Rosja - Jakuck zim±
- Zawsze byli¶my i czuli¶my siê Polakami - powiadaj±. - Rosjanom nigdy nie uda³o siê nas wynarodowiæ, na dowód czego niech bêdzie ten dziwny, niezrozumia³y dla nich jêzyk, nasza ojczysta mowa, a w³a¶ciwie dialekt ma³opolski z niewielk± nalecia³o¶ci± gwary ¶l±skiej. Ten jêzyk jest naszym prawdziwym paszportem, czê¶ci± naszej Polski, jest czym¶, czego nie mo¿na nam zabraæ.
Wierszyna to ewenement na skalê ¶wiatow±, co¶ w rodzaju kolonii, bowiem w chwili obecnej jest jedyn± miejscowo¶ci± poza granicami Polski, gdzie wszyscy mieszkañcy do dzi¶ mówi± po polsku.
***
Wiejska szko³a jest jak g³ówny dworzec wielkiego miasta; wszyscy mieszkañcy albo przez niego przeszli, albo przejd±. To skarbnica wiedzy o historii, ludziach i zdarzeniach. Pytam wiêc o szko³ê, a gdy u¶wiadamiaj± mi, ¿e s± przecie¿ wakacje, pytam o nauczyciela. W chwilê pó¼niej goszczê ju¿ w najprawdziwszym polskim domu, domu, w którym mówi siê najczystsz± polszczyzn±.
Ludmi³a Wie¿entas, z domu Figura, jest miejscow± nauczycielk±. Szko³a, w której uczy, jest jedyn± szko³± na Syberii, gdzie uczniowie ucz± siê wszystkich przedmiotów w jêzyku polskim. Rosyjski traktowany jest tu jako jêzyk dodatkowy.
Ludmi³a jest wnuczk± polskich osiedleñców, którzy przybyli tu z Czubrowic ko³o Olkusza. Urodzi³a siê i wychowa³a w Wierszynie, dlatego uwa¿a siê za Sybiraczkê.
W 1990 roku, dziêki szczê¶liwemu zbiegowi okoliczno¶ci, wyjecha³a na studia do Gdañska.
- Nikt nie wierzy³ we wsi, ¿e po studiach wrócê do Wierszyny - zwierza siê Luda. - Wierzy³am tylko ja sama. Bardzo têskni³am za domem. ¦mieszne to, ale po nocach ¶ni³am o domu, a patrz±c na las ko³o akademika przy ulicy Polanki, roni³am ³zy, wspominaj±c swoj± ukochan± tajgê.
- Tak naprawdê ani przez chwilê nie my¶la³am, ¿e wytrzymam do koñca. Liczy³am siê z tym, ¿e w ka¿dej chwili przerwê studia i choæby na piechotê, ale wrócê do Wierszyny. Teraz jestem ju¿ mê¿atk±, mam trojkê, ale wtedy by³am pann± i jeszcze nawet nie zna³am obecnego mê¿a, nie wiem wiêc, sk±d siê wziê³a u mnie ta wielka têsknota za domem.
- To, ¿e wytrwa³am do koñca, zawdziêczam tylko jednej osobie - mojemu promotorowi, który naprawdê otoczy³ mnie i¶cie ojcowsk± opiek±. Bez jego pomocy i dobrego s³owa nie wytrzyma³abym w kraju dziadków ani jednego roku. To prof. Józef Bachórz z Uniwersytetu Gdañskiego sprawi³, ¿e teraz jestem magistrem i mogê uczyæ w tutejszej szkole. Bêdê mu za to wdziêczna do ostatnich swoich dni.
Studia skoñczy³a, ale pracê magistersk± pisa³a w Wierszynie. Czêsto przy ¶wieczce, gdy¿ nie zawsze we wsi by³o ¶wiat³o.
***
Rosja - Jakuck zim±
Syberiê zamieszkuje oko³o stu du¿ych i ma³ych narodowo¶ci. Odmienno¶æ zachowañ, tolerancja, rodzinna poligamia, sposoby polowañ, obyczaje i zwyczaje to tylko niektóre z elementów ró¿ni±cych tê wielk± rodzinê.
£±czy ich jednak wiele wiêcej: surowy klimat, trudna codzienno¶æ, przede wszystkim wspólne wydarzenia historyczne. Te ostatnie sprawi³y, ¿e stali siê twardzi, a niedola i niedostatek, z jakimi siê od zawsze spotykali, uczyni³a ich wra¿liwymi na wszelkie ludzkie nieszczê¶cie.
Sybiracy to nietuzinkowa spo³eczno¶æ, to ludzie wielkiego serca i honoru, którzy w skarbcach swych dusz nosz± nieskoñczenie cenne rzeczy, a jedn± z nich jest wrodzona potrzeba niesienia pomocy drugiemu cz³owiekowi.
Na Syberii podró¿ni, pokrzywdzeni i g³oduj±cy tu³acze wszêdzie spotkaj± siê z uprzejmo¶ci± i pomoc± w my¶l zasady - dzisiaj w biedzie ty, jutro mogê byæ ja. S± ¶ci¶le zwi±zani z przyrod±, ze ¶rodowiskiem geograficznym, w którym ¿yj±.
- Nie sztukujemy ¿ycia letargiem, gdy¿ nie mamy na to czasu - t³umaczy Ludmi³a. - Codzienno¶æ wymog³a na nas hart, wytrzyma³o¶æ, si³ê woli i ostro¿no¶æ. ¯ycie na tej srogiej ziemi, gdzie brak jednej zapa³ki mo¿e decydowaæ o ¿yciu, to znaczy ca³y czas biec do przodu, nie ogl±daj±c siê za siebie.
- Czêsto we wsi rozmawiamy o Polsce i zawsze dochodzimy do wniosku, ¿e wcale nam nie ¿al waszego bogactwa i dostatniego ¿ycia. Na pewno ¿yjemy skromniej, ale za to ile mamy wiêcej spokoju i pogody ducha.
By³am w Polsce, akurat w latach przeobra¿eñ politycznych, zauwa¿y³am, ¿e wszyscy jak jeden od razu chcieli zostaæ bogaczami. Patrz±c na to z boku stwierdzi³am, ¿e bogactwo w wiêkszo¶ci przypadków stanowi podstawowe ¼ród³o przepotê¿nej si³y, si³y rozmna¿ania siê g³upoty, miernoty i bana³u.
Ludmi³a mówi, ¿e ostatnimi czasy zaraz po jeziorze Bajka³ Wierszyna sta³a siê nie lada atrakcj± turystyczn±. Co¶ w rodzaju ogrodu zoologicznego po³±czonego ze skansenem... Z roku na rok coraz wiêcej osób z Polski tu dociera.
- Oczywi¶cie nie mamy nic przeciwko odwiedzinom, ale mamy pro¶bê do przyje¿d¿aj±cych, aby wreszcie zaczêli traktowaæ nas normalnie, a nie jak jakie¶ wiêzione, nieszczê¶liwe istoty - apeluje nauczycielka.
Dochodzi do tego, ¿e ludzie przyje¿d¿aj± tu po to, aby nam wspó³czuæ. Wyobra¿aj± sobie, ¿e my straszliwie tu cierpimy, a ich przyjazd jest dla nas wielkim ¶wiêtem, które zostanie nam w pamiêci do koñca ¿ycia.
Ka¿dy przybysz znad Wis³y obiecuje góry z³ota, namawia do powrotu do kraju, stara siê nas pouczaæ, chce na si³ê zmieniæ nasze ¿ycie. Ludzie nie rozumiej± jednego, ¿e Syberia dla Polaków tu mieszkaj±cych to nasza maæ... Po prostu nasza ziemia, z któr± jeste¶my zro¶niêci na dobre i z³e, po³±czeni od ko³yski a¿ po grób.
***
Rosja - Jakuck zim±
Polacy z kraju my¶l±, ¿e skoro w Rosji nie ma pracy, a w sklepach jest dro¿yzna, to nasi rodacy na Syberii umieraj± tu z g³odu. Tak nie jest i nigdy nie by³o, gdy¿ cz³owiek obyty z tajg± nie zginie z g³odu, nawet gdy zdechnie mu ostatnia krowa, a ca³e domostwo sp³onie wraz z zapasami...
Tajga jest pe³na zwierz±t, które mo¿na po³o¿yæ jednym strza³em, potem poæwiartowaæ, upiec i je¶æ, a¿ do nasycenia siê ciep³em i b³ogo¶ci± ¿ycia, a resztê przechowaæ na czarn± godzinê. W tajdze nie tylko s± zwierzêta, w niej jest wszystko, co do ¿ycia potrzebne.
Rosn± w niej warzywa i owoce, co prawda w stanie dzikim, ró¿ni±cym siê nieco od tych widywanych w sklepach, ale za to bezp³atne i w du¿ych ilo¶ciach. Asortyment jest du¿y: jagody, borówki, czarna i czerwona porzeczka, dziki czosnek, dzika cebula (³ug) oraz grzyby. Ma³o kto wie, ale za ko³em polarnym w ogóle nie wystêpuj± ¿adne truj±ce grzyby!
- Dobrze, a co zrobi cz³owiek, gdy nieszczê¶cie przytrafi siê mu w ¶rodku zimy, kiedy skarby tajgi nie owocuj±? - pytam, przerywaj±c monolog Ludmi³y.
- Mateczka Syberia równie¿ i o to siê zatroszczy³a - odpowiada dumnie. - Ro¶nie bowiem w tajdze drzewo, zwane przez miejscowych kedrem, które ma wielkie szyszki pe³ne nasion, zwanych potocznie orzeszkami cedrowymi. S± wielko¶ci ziarenek palonej kawy i tak te¿ z daleka wygl±daj±.
W jednej szyszeczce znajduje siê ok. 50-70 gramów tych po¿ywnych owoców, zawieraj±cych ponad 60 proc. t³uszczu oraz wiele mikroelementów. Wystarczy ob³upaæ je z cienkiej skórki, rozgnie¶æ i zagotowaæ z ma³± ilo¶ci± wody. Po wystudzeniu mikstura ma smak i konsystencjê gêstej ¶mietany. Mo¿na spo¿ywaæ je te¿ na surowo. W smaku przypominaj± nasiona s³onecznika.
W pobli¿e miejsca, gdzie wystêpuj± kedry, zlatuj± siê wszystkie zimuj±ce w tajdze ptaki, a gdzie ptaki, tam inne zwierzêta. Wiêc nawet prymitywnymi sposobami mo¿na u³atwiæ sobie pozyskanie ¿ywno¶ci.
- Sybiracy w tajdze znajd± ka¿dy zamiennik. Na przyk³ad w razie braku herbaty pije siê cziagê. Cziaga to taka czarna naro¶l w kszta³cie kuli, rosn±ca na brzozie. W Polsce mówi± na to czeczot - t³umaczy Luda.
Cziagê nale¿y odr±baæ od drzewa, umyæ i po prostu wrzuciæ do wrz±tku. Po dziesiêciu minutach mamy kolor i smak prawdziwej herbaty! W medycynie ludowej herbata ta u¿ywana jest jako ¶rodek zapobiegaj±cy i lecz±cy raka w pocz±tkowym jego stadium.
***
Rosja - Jakuck zim±
Naturalnie nie zawsze w Wierszynie by³o kolorowo. Choæ Polacy na tych ziemiach od pocz±tku lepiej gospodarowali, by³y czasy, mo¿e nie g³odu, ale totalnej biedy. Wczesny stalinizm, pocz±tek lat 30. Wszystko trzeba by³o pañstwu oddawaæ.
Starsi opowiadali, ¿e raz na tydzieñ piek³o siê w domu czarny chleb, a raz w miesi±cu ko³choz dawa³ z przydzia³u bia³y. Pó¼niej tym bia³ym zak±szano czarny, jak kie³bas±...
Niektórzy umierali od ostrego klimatu, innym udawa³o siê przetrzymaæ najciê¿sze lata, niektórzy prowadzili ¿ycie, ledwie wi±¿±c koniec z koñcem, inni dorabiali siê maj±tku. To by³y z³e i okrutne czasy, które mam nadziejê, nigdy ju¿ tu nie powróc±.
- A co nowego w Gdañsku? - pyta Ludmi³a, chc±c wreszcie zmieniæ temat...
- W Gdañsku jak w Gdañsku, zawsze co¶ nowego...
Teraz z kolei ja opowiada³em, a Ludmi³a s³ucha³a. Wróci³y wspomnienia. Pyta³a, o miejsca, ulice i znajomych ludzi. Przy po¿egnaniu wrêczy³a mi kartkê z gdañskimi adresami.
- Proszê wszystkich ode mnie serdecznie u¶ciskaæ.
***
S³oñce skry³o siê ju¿ poza lasem. Niebieskawo-zielone ¶wierki ciemniej±, staj± siê na tle czerwonej zorzy niemal czarne. W wiosce s³ychaæ typowe odg³osy wieczornej krz±taniny: pobrzêkiwanie wiader, ryczenie krów, szczekanie psów i pisk rozbawionych dzieci.
Kobiety nosz± wodê ze studni, mê¿czy¼ni karmi± inwentarz, kto¶ pi³uje drzewo, gdzieniegdzie ciep³y siwy dym unosi siê z komina... ¯ycie têtni ca³± par±. Widok sielski i niezwyk³y, uroczy przez sw± prymitywno¶æ i niewydarzon± prostotê.
Rosja - Jakuck zim±
Ludzie, widz±c mnie spaceruj±cego miêdzy domami, przerywaj± na chwilê pracê, po czym obojêtnie powracaj± do swych zajêæ. Kto¶ gdzie¶ wo³a:
- Józek, a zajd¼ wieczorem "do maryniorza"!
- Przepraszam, kto tu jest marynarzem - zapyta³em starsz± niewiastê siedz±c± na ³awce przed domem.
- Jaki on tam marynarz? Nigdy morza nie widzio³. To taki jeden, a przezwisko dali mu po ¿onie. Maryna jej... Oj chwata to kobitka, charakterna jak trza, to i ch³opa na plecach do domu przyniesie, no i... z tego poszed³ "maryniorz" - czyli od Maryny.
- Zabawne to przezwisko - u¶miechn±³em siê.
- Zabawne, zabawne, ale takich zabawno¶ci to we wsi wiêcej. Ot na przyk³ad, mówi siê "idê do Studziada". A wziê³o siê to st±d, ¿e który¶ tam z pradziadów Antoniego mia³ nawyk zakl±æ sobie przy lada okazji: "a do stu dziadów". I to ju¿ przylgnê³o do nastêpnych pokoleñ. Tu w Wierszynie czas niewiele zmienia.
Autor jest znanym gdañskim podró¿nikiem, organizatorem wielu wypraw na Syberiê; w styczniu tego roku ustanowi³ rekord Guinnessa w koncertowaniu na fortepianie non stop.
Od autora:
Aby wzi±æ udzia³ w uroczystych obchodach 100-lecia powstania polskiej wsi na Syberii - Wierszyny, zorganizowa³em 18-osobow± wyprawê, w jej sk³ad wesz³a m.in. grupa kaszubska z Szymbarku i okolic pod przewodnictwem Daniela Czapiewskiego, która to ufundowa³a i zawioz³a dla polskich dzieci w Wierszynie cenny sprzêt komputerowy oraz wydawnictwa drukowane i multimedialne.
Obchody rozpoczê³y siê 10 lipca uroczyst± msz± pod przewodnictwem bp Cyryla Klimowicza z diecezji irkuckiej. Ze strony polskiej udzia³ wzi±³ konsul generalny RP w Irkucku Krzysztof Czajkowski, który odczyta³ list ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra.
By³ te¿ przedstawiciel MSZ w randze asystenta (sic!) w Departamencie Wspó³pracy z Poloni±, m³odzian na oko 25-letni, który... nic nie odczyta³. Po prostu by³.
Natomiast nie by³o nikogo z Senatu, który z upowa¿nienia Rzeczypospolitej odpowiedzialny jest za kontakty z Poloni±. Marsza³ek Borusewicz nawet nie pofatygowa³ siê, aby napisaæ choæby krótki list. Wiadomo jednak, ¿e we wrze¶niu tego roku wybiera siê do Irkucka na obchody 10-lecia powstania katedry. Nie by³o nikogo ze Wspólnoty Polskiej. Równie¿ nie maznêli nawet listu.
By³y natomiast rosyjskie przemowy, tañce, ¶piewy, a tak¿e festyn, na którym serwowano regionalne potrawy. Generalnie weso³o, ale jednak smutno, gdy¿ wyra¼nie na uroczysto¶ci zabrak³o Polski.
inne artyku³y z cyklu "Polacy na ¶wiecie" Zobacz wiêcej: Dolina szczê¶liwych staruszków Wszyscy jedz± tylko to, co sami hoduj±, du¿o chodz±, du¿o pracuj±. S± silni i aktywni seksualnie. Maj± po 90, 100, 105 lat. >>>
|