Tytuł: zootechnika 1981 Wiadomość wysłana przez: Enia Styczeń 30, 2008, 20:31:41 szukam absolwentĂłw WydziaÂłu Zootechnicznego w Warszawie ( SGGW)-rocznik 1981 ENIA
Tytuł: Odp: zootechnika 1981 Wiadomość wysłana przez: Video-Lux Luty 08, 2008, 01:10:56 (http://rodowy.pl/video/player2.jpg)
Filmy historyczno-krajoznawcze: http://rodowody.net.pl/video/Wilno.wmv http://rodowody.net.pl/video/Lwow.wmv Sokal k/Lwowa - intro do filmu: http://rodowy.pl/video/sokal_intro.WMV Sokal k/Lwowa -cerkiew pw. Âśw.Piotra i PawÂła: http://rodowy.pl/video/cerkiew_pp.WMV ZabuÂże k/Sokala - cerkiew pw. Âśw. MichaÂła ArchanioÂła: http://rodowy.pl/video/cerkiew_zab.WMV ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Studio Fotografii i Filmu "Video-Lux" w Koszalinie http://videolux.republika.pl e-mail: video-lux@wp.pl (http://video-lux@wp.pl) tel. 094-340-60-06 tel.kom.660-332-172 Tytuł: Odp: zootechnika 1981 Wiadomość wysłana przez: 11olo11 Grudzień 13, 2008, 09:53:31 Ostatnio portal poszedÂł na rĂŞkĂŞ wyznawcom Voodoo i stworzyÂł dla nich specjalny system pinezek, ktĂłry pozwala na wykonywanie obrzĂŞdĂłw bez ruszania siĂŞ od komputera i marnowania czasu na jakieÂś laleczki. Opcja ta posiada moÂżliwoœÌ dopisania imienia ofiary, aby klÂątwa dziaÂłaÂła skuteczniej.
Tytuł: Odp: zootechnika 1981 Wiadomość wysłana przez: adamex Marzec 27, 2009, 13:15:17 Cytuj Sokalszczyzna - gdzie to jest? Sokal - miasto rejonowe w lwowskim wojewĂłdztwie le¿¹ce na prawym brzegu Zachodniego Bugu, 83 km na pÂłn od Lwowa. Zabytki: zespó³ klasztoru BernardynĂłw z koÂścioÂłem (XVI w.)- aktualnie jedno z najciĂŞÂższych wiĂŞzieĂą na Ukrainie, klasztor Brygidek (XVII w.), cerkwie: NikoÂłajewska (XVI w.), MichajÂłowska (1778-1835) i PietroPawÂłowska Zapraszam do odwiedzenia stron www: http://sokal.republika.pl http://sokalszczyzna.webpark.pl http://sokal2.webpark.pl http://sokal.fora.pl Tytuł: Odp: zootechnika 1981 Wiadomość wysłana przez: 123456 Lipiec 25, 2010, 13:54:36 Wcale nam tu nie Âżal waszego bogactwa
23 lip, 08:12 ÂŹrĂłdÂło: Polska The Times fot. Marian GĂłrlikowski MĂłwiÂą po polsku, ale wielu woli, Âżeby nazywaĂŚ ich Sybirakami. KochajÂą tĂŞ krainĂŞ i nie wyobraÂżajÂą sobie Âżycia nad Wis³¹. Na tych drogach konie bojÂą siĂŞ samochodĂłw, a kierowcy bojÂą siĂŞ tych drĂłg. Konie kulÂą uszy i zwalajÂą chÂłopĂłw wraz z wozem do rowu, kierowcy zaÂś caÂły czas wsÂłuchujÂą siĂŞ, czy z trzaskiem nie pĂŞka resor. WzdÂłuÂż tych drĂłg stojÂą, smutnie wyciÂągajÂąc szyjĂŞ, drewniane Âżurawie, stojÂą chaÂłupki o oknach dotykajÂących ziemi jak starcy, ktĂłrym wiek pomaÂłu przymyka powieki. WzdÂłuÂż tych drĂłg siedzÂą przy wiadrach z kartoflami handlujÂący ludzie, ciÂągnÂą siĂŞ drewniane strzechy, bure, kostropate, nieprzyciĂŞte jak nieostrzyÂżone sztywne czupryny. Kierowca doskonale zna ca³¹ trasĂŞ, nigdzie tu nie ma dla niego tajemnicy - oto w tym miejscu, gdzie ÂświeÂże kwiaty le¿¹ przy maÂłym prawosÂławnym krzyÂżu, zabiÂł siĂŞ pewien goœÌ, ktĂłrego motocykl wjechaÂł na spacerujÂącÂą ÂświniĂŞ... Fatalne to byÂło zdarzenie i Âświnia, kiedy idzie, do dzisiaj jakoÂś zarzuca, widaĂŚ krĂŞgosÂłup ma uszkodzony. Jedziemy i jedziemy, wokó³ pola, lasy, znĂłw pola. Mijamy wioski - wszystkie takie same i tylko czarne napisy na biaÂłych tablicach dowodzÂą, Âże jedziemy wci¹¿ naprzĂłd, a nie krĂŞcimy siĂŞ wkoÂło. KaÂżdy kilometr oddala mnie od Irkucka, a zbliÂża do ostatniej polskiej enklawy na Syberii - wsi Wierszyny, gdzie do dziÂś mieszka okoÂło piĂŞciuset naszych rodakĂłw. ZauwaÂżam czÂłowieka idÂącego wzdÂłuÂż drogi. Zatrzymujemy siĂŞ. Pytam, ile do Wierszyny. - Ot tam niedaleko - wskazuje rĂŞkÂą, skÂąd przyszedÂł. - Wy z Wierszyny? - pytam. - Nie tylko w goÂściach byÂł... - odpowiada czÂłowiek, wnikliwie mi siĂŞ przypatrujÂąc. Po chwili dostrzega mĂłj aparat fotograficzny, twarz mu jaÂśnieje - juÂż wie, Âże rozmawia z jakimÂś korespondentem... - MoÂżecie wiele nie zrozumieĂŚ z tego, jak mĂłwiÂą tam ludzie - uÂśmiecha siĂŞ chytrze. - W tych stronach mĂłwi siĂŞ trochĂŞ innym jĂŞzykiem. To taka mieszanina rosyjskiego, polskiego i jeszcze jakiegoÂś innego polskiego, ktĂłry tylko oni znajÂą, trudno bĂŞdzie siĂŞ wam z nimi dogadaĂŚ... Oni zresztÂą sami teÂż ró¿nie mĂłwiÂą. Czasami na zÂłoœÌ zwracajÂą siĂŞ do obcych po polsku, a czasami mĂłwiÂą po polsku do tych, ktĂłrych lubiÂą... Na przykÂład kawaler wybierajÂący siĂŞ w niedzielĂŞ do dziewczyny bĂŞdzie mĂłwiÂł po polsku, chcÂąc wydaĂŚ siĂŞ jak najbardziej eleganckim i bywaÂłym. Tak teÂż z jego polskim go przyjmÂą. ZresztÂą oni tak tu od zawsze mĂłwiÂą - skwitowaÂł, po czym uniĂłsÂł rĂŞkĂŞ w poÂżegnalnym geÂście i ruszyÂł w swojÂą stronĂŞ. *** Rosja - Jakuck zimÂą Z daleka wieÂś wydaje siĂŞ niewielka, ot tylko parĂŞ chaÂłup, ale to tylko zÂłudzenie, gdyÂż dopiero za zakrĂŞtem zaczyna siĂŞ wÂłaÂściwa Wierszyna - z prostÂą, szerokÂą ulicÂą. Ulice rzeczywiÂście byÂły tu kiedyÂś proste i szerokie; w swoim czasie pilnowano bezwzglĂŞdnie, aby chaÂłupy budowane byÂły wzdÂłuÂż wytyczonej linii. Ale na tym koĂączyÂł siĂŞ caÂły porzÂądek; owe nie po wiejsku szerokie ulice rozjeÂżdÂżone byÂły ciĂŞÂżkimi maszynami i przypominaÂły jakiÂś nieziemski pejzaÂż. fot. Marian GĂłrlikowski JuÂż na pierwszy rzut oka widaĂŚ, Âże ta polska wieÂś bardzo ró¿ni siĂŞ od tych zazwyczaj widywanych na Syberii - jest po prostu inna. WszĂŞdzie widaĂŚ tu rĂŞkĂŞ gospodarza. WkoÂło Âład i porzÂądek. Czasami odnosi siĂŞ wraÂżenie, Âże to jakiÂś skansen, a nie syberyjska wioska oddalona tysiÂące kilometrĂłw od Polski. Ró¿nokolorowe schludne domy, ÂświeÂże firanki w oknach, porzÂądek w obejÂściu - nawet psy sÂą tu jakby bardziej kulturalne, bo nie za gÂłoÂśno ujadajÂą... W centralnym miejscu wsi stoi drewniany koÂśció³ek, postawiony gdzieÂś na poczÂątku stulecia. KiedyÂś codziennie odprawiano tu msze, teraz tylko raz na dwa tygodnie, przyjeÂżdÂża tu z Irkucka ojciec Ignacy Pawlus, salwatorianin. Wszystko ma tu niewielkie rozmiary, nieproporcjonalnie do ludzkich tĂŞsknot i pragnieĂą. MaÂłe konflikty rozdmuchane do wydarzeĂą, maÂłe problemy bĂŞdÂące tylko echem spraw dalekiego Irkucka czy nawet Czeremchowa. Puste sÂą kolorowe Âławeczki przed domami, mÂłodzieÂż w³óczy siĂŞ w pojedynkĂŞ lub przystaje przed sklepem. Co moÂżna tutaj robiĂŚ? MÂłodzi uciekajÂą ze wsi, w ktĂłrej nie widzÂą perspektyw. Zostali tylko najbardziej wytrwali. KiedyÂś dojeÂżdÂżali do pracy do innych miejscowoÂści, niektĂłrzy pracowali nawet w odlegÂłym Irkucku - ale juÂż od dawna ta droga uzyskania pracy zostaÂła dla nich zamkniĂŞta, bowiem zarĂłwno w Irkucku, jak w innych miejscowoÂściach borykajÂą siĂŞ ze swoim bezrobociem. Nawet autobus, ktĂłry kiedyÂś przyjeÂżdÂżaÂł tu codziennie, teraz dojeÂżdÂża tylko w sobotĂŞ. *** Tanie bilety lotnicze, najlepsze hotele. Rezerwuj z nami podró¿ Razem z nami moÂżesz zaplanowaĂŚ ca³¹ podró¿ gdziekolwiek, kiedykolwiek chcesz... Szukaj inspiracji, rezerwuj przeloty i hotele. Tylko sprawdzone oferty! Bilety lotnicze. Codziennie ponad 300 niskich cen! Londyn juÂż od 250 zÂł Kopenhaga juÂż od 225 zÂł Nowy Jork juÂż od 1844 zÂł Tanie bilety lotnicze: Rzym 79 zÂł, Liverpool 21 zÂł... Hotele na Âświecie. Praga, Rzym, Berlin Rezerwuj online nawet do 50 % taniej! SprawdÂź promocje. Budapeszt, Drive Inn 3* od 34 zÂł Rzym, Jonico 3* od 73 zÂł Praga, Fortuna West 3* od 47 zÂł ZnajdÂź ofertĂŞ szytÂą na TwojÂą miarĂŞ w serwisie Podró¿eOnet! Rosja - Jakuck zimÂą Od wiekĂłw wielu Polakom Syberia kojarzyÂła siĂŞ zwykle ze Âśniegiem, bezmiarem tajgi, katorgÂą i zesÂłaniem. Dla wielu z nich staÂła siĂŞ drugÂą ojczyznÂą, dla ktĂłrej poÂświĂŞcili swoje najlepsze lata, a czĂŞsto Âżycie. Katorga i zsyÂłka pozostawiaÂły niezniszczalne Âślady w umysÂłach i sercach ludzi. Sama myÂśl o nich przejmowaÂła grozÂą. ÂŁÂączono tĂŞ grozĂŞ z ca³¹ SyberiÂą, z jej nazwÂą i z wszystkim, co jej dotyczyÂło. Do dziÂś martyrologia przesÂłania wszystko inne. PierwszÂą pisanÂą polskÂą relacjÂą o Syberii byÂł rĂŞkopis Adama KamieĂąskiego, ÂżoÂłnierza, ktĂłry w 1657 roku zostaÂł wziĂŞty do niewoli i zesÂłany do Jakucji. Manuskrypt, coÂś w rodzaju pamiĂŞtnika, zostaÂł przypadkowo odnaleziony w jednej z poznaĂąskich bibliotek, na poczÂątku XIX wieku. Kolejny polski zapis, tym razem drukowany, pochodziÂł z XVIII wieku. W 1707 roku dostaÂł siĂŞ do rosyjskiej niewoli Ludwik Siennicki. ZesÂłany do Tobolska, a póŸniej do Jakucka, spĂŞdziÂł na Syberii wiele lat. Po powrocie do Polski okoÂło roku 1722, opisaÂł swoje przeÂżycia, ktĂłre póŸniej zostaÂły opublikowane w Wilnie. Obaj panowie w swych pracach szeroko opisywali Âżycie i zwyczaje ró¿nych ludĂłw syberyjskich. WynikaÂło to z tego, Âże byÂły to pojedyncze przypadki zsyÂłek, a sami zesÂłani nie byli brutalnie traktowani, a swe odosobnienie traktowali jako swoistÂą przymusowÂą przygodĂŞ. Dopiero tragiczne skutki konfederacji barskiej zapoczÂątkowaÂły seriĂŞ masowych zsyÂłek, z ktĂłrych najwiĂŞkszÂą datuje siĂŞ na rok 1863, kiedy to na katorgĂŞ zesÂłano na SyberiĂŞ ponad 20 tysiĂŞcy PolakĂłw. Na poczÂątku XX wieku rozpoczyna siĂŞ dobrowolna emigracja ludnoÂści polskiej z rejonĂłw MaÂłopolski i Zag³êbia DÂąbrowskiego. To typowi osadnicy, g³ównie ludnoœÌ chÂłopska. Warunki na pierwszy rzut oka przedstawiaÂły siĂŞ nie najgorzej. MoÂżna byÂło otrzymaĂŚ 15 dziesiĂŞcin ziemi, kwotĂŞ 100 rubli bezzwrotnej zapomogi. Fakt, Âże maÂło kto otrzymywaÂł ziemiĂŞ nadajÂącÂą siĂŞ natychmiast do uprawy, gdyÂż przewaÂżnie byÂł to przydziaÂł ziemi zalesionej, ktĂłrÂą trzeba byÂło najpierw wykarczowaĂŚ. Polacy z Wierszyny przyznajÂą, Âże tak wÂłaÂściwie nie sÂą typowymi zesÂłaĂącami - czêœÌ owszem, za jakieÂś drobne przewinienia zostaÂła tu przesiedlona, reszta natomiast, zamiast szukaĂŚ szczĂŞÂścia w Stanach Zjednoczonych, poszukaÂła go na Syberii. Przyjechali tu latem 1910 r. - daleka byÂła to droga prowadzÂąca tu z Krakowa, Czubrowic, B³êdowa, sÂłowem z MaÂłopolski. SwojÂą nowÂą ojczyznĂŞ poczÂątkowo nazwali Trubaczejewskij Uczastek, dopiero póŸniej przemianowano jÂą na Wierszyno, aÂż wreszcie na WierszynĂŞ. Rosja - Jakuck zimÂą - Zawsze byliÂśmy i czuliÂśmy siĂŞ Polakami - powiadajÂą. - Rosjanom nigdy nie udaÂło siĂŞ nas wynarodowiĂŚ, na dowĂłd czego niech bĂŞdzie ten dziwny, niezrozumiaÂły dla nich jĂŞzyk, nasza ojczysta mowa, a wÂłaÂściwie dialekt maÂłopolski z niewielkÂą naleciaÂłoÂściÂą gwary ÂślÂąskiej. Ten jĂŞzyk jest naszym prawdziwym paszportem, czĂŞÂściÂą naszej Polski, jest czymÂś, czego nie moÂżna nam zabraĂŚ. Wierszyna to ewenement na skalĂŞ ÂświatowÂą, coÂś w rodzaju kolonii, bowiem w chwili obecnej jest jedynÂą miejscowoÂściÂą poza granicami Polski, gdzie wszyscy mieszkaĂący do dziÂś mĂłwiÂą po polsku. *** Wiejska szkoÂła jest jak g³ówny dworzec wielkiego miasta; wszyscy mieszkaĂący albo przez niego przeszli, albo przejdÂą. To skarbnica wiedzy o historii, ludziach i zdarzeniach. Pytam wiĂŞc o szko³ê, a gdy uÂświadamiajÂą mi, Âże sÂą przecieÂż wakacje, pytam o nauczyciela. W chwilĂŞ póŸniej goszczĂŞ juÂż w najprawdziwszym polskim domu, domu, w ktĂłrym mĂłwi siĂŞ najczystszÂą polszczyznÂą. LudmiÂła WieÂżentas, z domu Figura, jest miejscowÂą nauczycielkÂą. SzkoÂła, w ktĂłrej uczy, jest jedynÂą szko³¹ na Syberii, gdzie uczniowie uczÂą siĂŞ wszystkich przedmiotĂłw w jĂŞzyku polskim. Rosyjski traktowany jest tu jako jĂŞzyk dodatkowy. LudmiÂła jest wnuczkÂą polskich osiedleĂącĂłw, ktĂłrzy przybyli tu z Czubrowic koÂło Olkusza. UrodziÂła siĂŞ i wychowaÂła w Wierszynie, dlatego uwaÂża siĂŞ za SybiraczkĂŞ. W 1990 roku, dziĂŞki szczĂŞÂśliwemu zbiegowi okolicznoÂści, wyjechaÂła na studia do GdaĂąska. - Nikt nie wierzyÂł we wsi, Âże po studiach wrĂłcĂŞ do Wierszyny - zwierza siĂŞ Luda. - WierzyÂłam tylko ja sama. Bardzo tĂŞskniÂłam za domem. ÂŚmieszne to, ale po nocach ÂśniÂłam o domu, a patrzÂąc na las koÂło akademika przy ulicy Polanki, roniÂłam Âłzy, wspominajÂąc swojÂą ukochanÂą tajgĂŞ. - Tak naprawdĂŞ ani przez chwilĂŞ nie myÂślaÂłam, Âże wytrzymam do koĂąca. LiczyÂłam siĂŞ z tym, Âże w kaÂżdej chwili przerwĂŞ studia i choĂŚby na piechotĂŞ, ale wrĂłcĂŞ do Wierszyny. Teraz jestem juÂż mĂŞÂżatkÂą, mam trojkĂŞ, ale wtedy byÂłam pannÂą i jeszcze nawet nie znaÂłam obecnego mĂŞÂża, nie wiem wiĂŞc, skÂąd siĂŞ wziĂŞÂła u mnie ta wielka tĂŞsknota za domem. - To, Âże wytrwaÂłam do koĂąca, zawdziĂŞczam tylko jednej osobie - mojemu promotorowi, ktĂłry naprawdĂŞ otoczyÂł mnie iÂście ojcowskÂą opiekÂą. Bez jego pomocy i dobrego sÂłowa nie wytrzymaÂłabym w kraju dziadkĂłw ani jednego roku. To prof. JĂłzef BachĂłrz z Uniwersytetu GdaĂąskiego sprawiÂł, Âże teraz jestem magistrem i mogĂŞ uczyĂŚ w tutejszej szkole. BĂŞdĂŞ mu za to wdziĂŞczna do ostatnich swoich dni. Studia skoĂączyÂła, ale pracĂŞ magisterskÂą pisaÂła w Wierszynie. CzĂŞsto przy Âświeczce, gdyÂż nie zawsze we wsi byÂło ÂświatÂło. *** Rosja - Jakuck zimÂą SyberiĂŞ zamieszkuje okoÂło stu duÂżych i maÂłych narodowoÂści. OdmiennoœÌ zachowaĂą, tolerancja, rodzinna poligamia, sposoby polowaĂą, obyczaje i zwyczaje to tylko niektĂłre z elementĂłw ró¿niÂących tĂŞ wielkÂą rodzinĂŞ. ÂŁÂączy ich jednak wiele wiĂŞcej: surowy klimat, trudna codziennoœÌ, przede wszystkim wspĂłlne wydarzenia historyczne. Te ostatnie sprawiÂły, Âże stali siĂŞ twardzi, a niedola i niedostatek, z jakimi siĂŞ od zawsze spotykali, uczyniÂła ich wraÂżliwymi na wszelkie ludzkie nieszczĂŞÂście. Sybiracy to nietuzinkowa spoÂłecznoœÌ, to ludzie wielkiego serca i honoru, ktĂłrzy w skarbcach swych dusz noszÂą nieskoĂączenie cenne rzeczy, a jednÂą z nich jest wrodzona potrzeba niesienia pomocy drugiemu czÂłowiekowi. Na Syberii podró¿ni, pokrzywdzeni i gÂłodujÂący tuÂłacze wszĂŞdzie spotkajÂą siĂŞ z uprzejmoÂściÂą i pomocÂą w myÂśl zasady - dzisiaj w biedzie ty, jutro mogĂŞ byĂŚ ja. SÂą ÂściÂśle zwiÂązani z przyrodÂą, ze Âśrodowiskiem geograficznym, w ktĂłrym ÂżyjÂą. - Nie sztukujemy Âżycia letargiem, gdyÂż nie mamy na to czasu - tÂłumaczy LudmiÂła. - CodziennoœÌ wymogÂła na nas hart, wytrzymaÂłoœÌ, si³ê woli i ostroÂżnoœÌ. ÂŻycie na tej srogiej ziemi, gdzie brak jednej zapaÂłki moÂże decydowaĂŚ o Âżyciu, to znaczy caÂły czas biec do przodu, nie oglÂądajÂąc siĂŞ za siebie. - CzĂŞsto we wsi rozmawiamy o Polsce i zawsze dochodzimy do wniosku, Âże wcale nam nie Âżal waszego bogactwa i dostatniego Âżycia. Na pewno Âżyjemy skromniej, ale za to ile mamy wiĂŞcej spokoju i pogody ducha. ByÂłam w Polsce, akurat w latach przeobraÂżeĂą politycznych, zauwaÂżyÂłam, Âże wszyscy jak jeden od razu chcieli zostaĂŚ bogaczami. PatrzÂąc na to z boku stwierdziÂłam, Âże bogactwo w wiĂŞkszoÂści przypadkĂłw stanowi podstawowe ÂźrĂłdÂło przepotĂŞÂżnej siÂły, siÂły rozmnaÂżania siĂŞ gÂłupoty, miernoty i banaÂłu. LudmiÂła mĂłwi, Âże ostatnimi czasy zaraz po jeziorze BajkaÂł Wierszyna staÂła siĂŞ nie lada atrakcjÂą turystycznÂą. CoÂś w rodzaju ogrodu zoologicznego po³¹czonego ze skansenem... Z roku na rok coraz wiĂŞcej osĂłb z Polski tu dociera. - OczywiÂście nie mamy nic przeciwko odwiedzinom, ale mamy proÂśbĂŞ do przyjeÂżdÂżajÂących, aby wreszcie zaczĂŞli traktowaĂŚ nas normalnie, a nie jak jakieÂś wiĂŞzione, nieszczĂŞÂśliwe istoty - apeluje nauczycielka. Dochodzi do tego, Âże ludzie przyjeÂżdÂżajÂą tu po to, aby nam wspó³czuĂŚ. WyobraÂżajÂą sobie, Âże my straszliwie tu cierpimy, a ich przyjazd jest dla nas wielkim ÂświĂŞtem, ktĂłre zostanie nam w pamiĂŞci do koĂąca Âżycia. KaÂżdy przybysz znad WisÂły obiecuje gĂłry zÂłota, namawia do powrotu do kraju, stara siĂŞ nas pouczaĂŚ, chce na si³ê zmieniĂŚ nasze Âżycie. Ludzie nie rozumiejÂą jednego, Âże Syberia dla PolakĂłw tu mieszkajÂących to nasza maĂŚ... Po prostu nasza ziemia, z ktĂłrÂą jesteÂśmy zroÂśniĂŞci na dobre i zÂłe, po³¹czeni od koÂłyski aÂż po grĂłb. *** Rosja - Jakuck zimÂą Polacy z kraju myÂślÂą, Âże skoro w Rosji nie ma pracy, a w sklepach jest droÂżyzna, to nasi rodacy na Syberii umierajÂą tu z gÂłodu. Tak nie jest i nigdy nie byÂło, gdyÂż czÂłowiek obyty z tajgÂą nie zginie z gÂłodu, nawet gdy zdechnie mu ostatnia krowa, a caÂłe domostwo spÂłonie wraz z zapasami... Tajga jest peÂłna zwierzÂąt, ktĂłre moÂżna poÂłoÂżyĂŚ jednym strzaÂłem, potem poĂŚwiartowaĂŚ, upiec i jeœÌ, aÂż do nasycenia siĂŞ ciepÂłem i bÂłogoÂściÂą Âżycia, a resztĂŞ przechowaĂŚ na czarnÂą godzinĂŞ. W tajdze nie tylko sÂą zwierzĂŞta, w niej jest wszystko, co do Âżycia potrzebne. RosnÂą w niej warzywa i owoce, co prawda w stanie dzikim, ró¿niÂącym siĂŞ nieco od tych widywanych w sklepach, ale za to bezpÂłatne i w duÂżych iloÂściach. Asortyment jest duÂży: jagody, borĂłwki, czarna i czerwona porzeczka, dziki czosnek, dzika cebula (Âług) oraz grzyby. MaÂło kto wie, ale za koÂłem polarnym w ogĂłle nie wystĂŞpujÂą Âżadne trujÂące grzyby! - Dobrze, a co zrobi czÂłowiek, gdy nieszczĂŞÂście przytrafi siĂŞ mu w Âśrodku zimy, kiedy skarby tajgi nie owocujÂą? - pytam, przerywajÂąc monolog LudmiÂły. - Mateczka Syberia rĂłwnieÂż i o to siĂŞ zatroszczyÂła - odpowiada dumnie. - RoÂśnie bowiem w tajdze drzewo, zwane przez miejscowych kedrem, ktĂłre ma wielkie szyszki peÂłne nasion, zwanych potocznie orzeszkami cedrowymi. SÂą wielkoÂści ziarenek palonej kawy i tak teÂż z daleka wyglÂądajÂą. W jednej szyszeczce znajduje siĂŞ ok. 50-70 gramĂłw tych poÂżywnych owocĂłw, zawierajÂących ponad 60 proc. tÂłuszczu oraz wiele mikroelementĂłw. Wystarczy obÂłupaĂŚ je z cienkiej skĂłrki, rozgnieœÌ i zagotowaĂŚ z ma³¹ iloÂściÂą wody. Po wystudzeniu mikstura ma smak i konsystencjĂŞ gĂŞstej Âśmietany. MoÂżna spoÂżywaĂŚ je teÂż na surowo. W smaku przypominajÂą nasiona sÂłonecznika. W pobliÂże miejsca, gdzie wystĂŞpujÂą kedry, zlatujÂą siĂŞ wszystkie zimujÂące w tajdze ptaki, a gdzie ptaki, tam inne zwierzĂŞta. WiĂŞc nawet prymitywnymi sposobami moÂżna uÂłatwiĂŚ sobie pozyskanie ÂżywnoÂści. - Sybiracy w tajdze znajdÂą kaÂżdy zamiennik. Na przykÂład w razie braku herbaty pije siĂŞ cziagĂŞ. Cziaga to taka czarna naroÂśl w ksztaÂłcie kuli, rosnÂąca na brzozie. W Polsce mĂłwiÂą na to czeczot - tÂłumaczy Luda. CziagĂŞ naleÂży odrÂąbaĂŚ od drzewa, umyĂŚ i po prostu wrzuciĂŚ do wrzÂątku. Po dziesiĂŞciu minutach mamy kolor i smak prawdziwej herbaty! W medycynie ludowej herbata ta uÂżywana jest jako Âśrodek zapobiegajÂący i leczÂący raka w poczÂątkowym jego stadium. *** Rosja - Jakuck zimÂą Naturalnie nie zawsze w Wierszynie byÂło kolorowo. ChoĂŚ Polacy na tych ziemiach od poczÂątku lepiej gospodarowali, byÂły czasy, moÂże nie gÂłodu, ale totalnej biedy. Wczesny stalinizm, poczÂątek lat 30. Wszystko trzeba byÂło paĂąstwu oddawaĂŚ. Starsi opowiadali, Âże raz na tydzieĂą piekÂło siĂŞ w domu czarny chleb, a raz w miesiÂącu koÂłchoz dawaÂł z przydziaÂłu biaÂły. PóŸniej tym biaÂłym zakÂąszano czarny, jak kieÂłbasÂą... NiektĂłrzy umierali od ostrego klimatu, innym udawaÂło siĂŞ przetrzymaĂŚ najciĂŞÂższe lata, niektĂłrzy prowadzili Âżycie, ledwie wi¹¿¹c koniec z koĂącem, inni dorabiali siĂŞ majÂątku. To byÂły zÂłe i okrutne czasy, ktĂłre mam nadziejĂŞ, nigdy juÂż tu nie powrĂłcÂą. - A co nowego w GdaĂąsku? - pyta LudmiÂła, chcÂąc wreszcie zmieniĂŚ temat... - W GdaĂąsku jak w GdaĂąsku, zawsze coÂś nowego... Teraz z kolei ja opowiadaÂłem, a LudmiÂła sÂłuchaÂła. WrĂłciÂły wspomnienia. PytaÂła, o miejsca, ulice i znajomych ludzi. Przy poÂżegnaniu wrĂŞczyÂła mi kartkĂŞ z gdaĂąskimi adresami. - ProszĂŞ wszystkich ode mnie serdecznie uÂściskaĂŚ. *** SÂłoĂące skryÂło siĂŞ juÂż poza lasem. Niebieskawo-zielone Âświerki ciemniejÂą, stajÂą siĂŞ na tle czerwonej zorzy niemal czarne. W wiosce sÂłychaĂŚ typowe odgÂłosy wieczornej krzÂątaniny: pobrzĂŞkiwanie wiader, ryczenie krĂłw, szczekanie psĂłw i pisk rozbawionych dzieci. Kobiety noszÂą wodĂŞ ze studni, mĂŞÂżczyÂźni karmiÂą inwentarz, ktoÂś piÂłuje drzewo, gdzieniegdzie ciepÂły siwy dym unosi siĂŞ z komina... ÂŻycie tĂŞtni ca³¹ parÂą. Widok sielski i niezwykÂły, uroczy przez swÂą prymitywnoœÌ i niewydarzonÂą prostotĂŞ. Rosja - Jakuck zimÂą Ludzie, widzÂąc mnie spacerujÂącego miĂŞdzy domami, przerywajÂą na chwilĂŞ pracĂŞ, po czym obojĂŞtnie powracajÂą do swych zajĂŞĂŚ. KtoÂś gdzieÂś woÂła: - JĂłzek, a zajdÂź wieczorem "do maryniorza"! - Przepraszam, kto tu jest marynarzem - zapytaÂłem starszÂą niewiastĂŞ siedzÂącÂą na Âławce przed domem. - Jaki on tam marynarz? Nigdy morza nie widzioÂł. To taki jeden, a przezwisko dali mu po Âżonie. Maryna jej... Oj chwata to kobitka, charakterna jak trza, to i chÂłopa na plecach do domu przyniesie, no i... z tego poszedÂł "maryniorz" - czyli od Maryny. - Zabawne to przezwisko - uÂśmiechn¹³em siĂŞ. - Zabawne, zabawne, ale takich zabawnoÂści to we wsi wiĂŞcej. Ot na przykÂład, mĂłwi siĂŞ "idĂŞ do Studziada". A wziĂŞÂło siĂŞ to stÂąd, Âże ktĂłryÂś tam z pradziadĂłw Antoniego miaÂł nawyk zakl¹Ì sobie przy lada okazji: "a do stu dziadĂłw". I to juÂż przylgnĂŞÂło do nastĂŞpnych pokoleĂą. Tu w Wierszynie czas niewiele zmienia. Autor jest znanym gdaĂąskim podró¿nikiem, organizatorem wielu wypraw na SyberiĂŞ; w styczniu tego roku ustanowiÂł rekord Guinnessa w koncertowaniu na fortepianie non stop. Od autora: Aby wzi¹Ì udziaÂł w uroczystych obchodach 100-lecia powstania polskiej wsi na Syberii - Wierszyny, zorganizowaÂłem 18-osobowÂą wyprawĂŞ, w jej skÂład weszÂła m.in. grupa kaszubska z Szymbarku i okolic pod przewodnictwem Daniela Czapiewskiego, ktĂłra to ufundowaÂła i zawiozÂła dla polskich dzieci w Wierszynie cenny sprzĂŞt komputerowy oraz wydawnictwa drukowane i multimedialne. Obchody rozpoczĂŞÂły siĂŞ 10 lipca uroczystÂą mszÂą pod przewodnictwem bp Cyryla Klimowicza z diecezji irkuckiej. Ze strony polskiej udziaÂł wzi¹³ konsul generalny RP w Irkucku Krzysztof Czajkowski, ktĂłry odczytaÂł list ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra. ByÂł teÂż przedstawiciel MSZ w randze asystenta (sic!) w Departamencie Wspó³pracy z PoloniÂą, mÂłodzian na oko 25-letni, ktĂłry... nic nie odczytaÂł. Po prostu byÂł. Natomiast nie byÂło nikogo z Senatu, ktĂłry z upowaÂżnienia Rzeczypospolitej odpowiedzialny jest za kontakty z PoloniÂą. MarszaÂłek Borusewicz nawet nie pofatygowaÂł siĂŞ, aby napisaĂŚ choĂŚby krĂłtki list. Wiadomo jednak, Âże we wrzeÂśniu tego roku wybiera siĂŞ do Irkucka na obchody 10-lecia powstania katedry. Nie byÂło nikogo ze WspĂłlnoty Polskiej. RĂłwnieÂż nie maznĂŞli nawet listu. ByÂły natomiast rosyjskie przemowy, taĂące, Âśpiewy, a takÂże festyn, na ktĂłrym serwowano regionalne potrawy. Generalnie wesoÂło, ale jednak smutno, gdyÂż wyraÂźnie na uroczystoÂści zabrakÂło Polski. inne artykuÂły z cyklu "Polacy na Âświecie" Zobacz wiĂŞcej: Dolina szczĂŞÂśliwych staruszkĂłw Wszyscy jedzÂą tylko to, co sami hodujÂą, duÂżo chodzÂą, duÂżo pracujÂą. SÂą silni i aktywni seksualnie. MajÂą po 90, 100, 105 lat. >>> Tytuł: Odp: zootechnika 1981 Wiadomość wysłana przez: 1111 Październik 08, 2011, 22:11:43 Im jesteÂśmy starsi, tym wiĂŞkszy mamy wpÂływ na to, jak siĂŞ czujemy i wyglÂądamy. W okolicach piĂŞĂŚdziesiÂątki mniej wiĂŞcej w 70 proc. zaleÂży to od naszego stylu Âżycia, a w 30 proc. od genĂłw
|